Czasem każdy na taki wieczór, że czuje się bardzo samotny.
Potrzebuje drugiej osoby, lecz jej nie ma. Mam dzisiaj właśnie taki wieczór. Siedzę
sobie sama w pokoju. Rodzice są zajęci,
a rodzeństwa nie mam. Moja przyjaciółka ma rozładowany telefon i nie mam
zresztą nic na koncie. Postanowiłam przejść się na spacer. Zaczerpnąć świeżego
powietrza. Jest to ciepły wieczór. Ubrałam się i wyszyłam. Był już zmrok.
Robiło się coraz ciemnej. Postanowiłam, że przejdę się do rynku. Na ulicach
było niewielu ludzi. Szłam tak samotnie zastanawiając się, po co ja na tym
świecie jestem. Lubię chodzić wieczorem. Lampy się świecą i jest tak
przyjemnie. Lubię kolor lamp. Dają takie pomarańczowe światło, przez co świąt
również staje się pomarańczowy. Szłam tak zamyślona, że prawie mnie samochód
przejechał. Droga z mojego domu do rynku nie jest najkrótsza. Zanim doszłam do
rynku byłam już zmęczona i miałam ochotę iść spać. Po tej dość długiej wędrówce
byłam u celu. W rynku było więcej ludzi niż na ulicach. Ratusz był ładnie
oświetlony. Ku mojemu zdziwieniu kawiarnia Coffee Heaven była jeszcze otwarta.
Szalona ja stwierdziłam, że mam ochotę na kawę. Kupiłam sobie, co prawda nie
kawę a cappuccino na wynos i wyszłam z powrotem na rynek. Usiadła z moją kawą
na ławce koło jakiegoś pomnika. Było to bardzo kolorowe miejsce. Było tu
naprawdę dużo kwiatów. Moja wyobraźnia zaczęła działać i przypomniały mi się
chwilę z moim świętej pamięci dziadkiem. Kiedyś mnie tu przeprowadzał. Stwierdziłam,
że nie chcę tu dużej zostać. Wstałam i zmierzałam w stronę domu, gdy nagle
jakiś koleś się na mnie rzucił i przecisną do ściany. Chciał mnie pocałować.
Szarpałam się jak mogłam, lecz jego uścisk był zbyt mocny. Bardzo mocno było
czuć od niego alkohol. Nagle jakiś drugi koleś do nas podbiegł i popchną tego,
który mnie trzymał. Zaczął na niego krzyczeć jak no się zachowuje i kazał mu
wracać do hotelu. Chłopak posłusznie odszedł. Zostaliśmy sami. Zaczął mnie
przepraszać za zachowanie jego kolegi Harrego, który jak już to zdążyłam sama zauważyć
był pijany. Miły chłopak miał na imię Liam. Zaproponował, że odprowadzi mnie do
domu. Powiedziałam mu, że mieszkam dość daleko stąd. Stwierdził, że to bez
różnicy i że jest mi coś winien za zachowanie Harrego. Teraz już nie wracam sama,
lecz z bardzo przystojnym Liamem. Był bardzo miły, spokojny, ale i też zabawny.
Przez to, że cały czas rozmawialiśmy szybko dotarliśmy na miejsce. Staliśmy już
pod moją bramą. Patrząc sobie głęboko w oczy. Już obchodziłam, gdy nagle Liam
złapał mnie za rękę, przyciągną do siebie i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek
z przyjemnością, ale i z zaskoczeniem. Nie spodziewałam się żeby chłopak,
którego spotkałam ok 1h temu już się zakochał w takiej nędznej osobie jak ja.
Niespodziewanie chłopak wsadził rękę do kieszeni mojej kurtki i szybko odbiegł
znikając mi z oczu. Byłam rozczarowana. Miałam wrażenie, że to wszystko to sen.
Smutna wróciłam do domu. Rzuciłam kurtkę na moje łóżko i mojej kieszeni wypadła
karteczka. Podeszłam sprawdzić, co to jest. Była to mała pognieciona karteczka. Nie
przypominałam żebym taką popadają. Rozwinęłam ją. Był to rachunek z Coffee Heaven.
Lecz nie był to mój rachunek. Chciałam go wyrzucić. Podeszłam do śmietnika lecz
papierek nie wpadł tylko się ,,odbił,, i odwrócił. Z drugiej strony był
napisany numer telefonu. Stwierdziłam, że zadzwonię jutro, ponieważ teraz była
24. Umyłam się i poszłam spać. Rano obudziła mnie mama. Była niedziela.
Ogarnęłam się i upadłam przy swoim biurku by odrobić lekcje, lecz w moje ręce
wpadła karteczka z numerem. Pożyczyłam od taty telefon i zadzwoniłam. Odebrał
znajomy mi głos. Był to Liam. Umówiliśmy się na spotkanie w rynku. I nie było
to nasze ostatnie spotkanie. Spotykaliśmy się często, i nasza przyjaźń
przekształciła się w miłość <3